Jestem już nad jeziorem i rozpływam się z gorąca i zachwytu :) Wczoraj spotkałam mnóstwo znajomych i znaczną część znajomych, byłam na koncercie gitarowym, zjadłam tyle pysznych smakołyków, że przez tydzień powinnam teraz biec non stop, a dziś od rana kolejne atrakcje - niedługo rozpoczną się regaty.
To tak z grubsza, co u mnie. Ale chcę się skupić bardziej na tym, co było. Kilka dni temu, jeszcze zanim tu przyjechałam, podpisałam z Pewną Firmą umowę o dzieło! Jestem wniebowzięta, bo to początek mojej kariery (nigdy nie przestawajcie marzyć!) pisarskiej! Liczę, że małymi kroczkami zajdę gdzieś w to miejsce, które da mi mnóstwo radości i satysfakcji.
A pracę dostałam własnie przez znajomości. Moja siostra pracuje tam od kilku lat - kiedy trzeba było napisać jakiś przyciągający tekst, prosiła o pomoc mnie, potem poleciła Szefowej i proszę - jest umowa :) Zarobię pewnie niewiele, ale wiem teraz, że muszę starać się i dążyć, bo wszystko przyniesie w końcu owoce. To nie jest wielka korporacja, zleceń nie będzie dużo, ale jestem dobrej myśli. Od czegoś trzeba przecież zacząć. A że jest to wsparte znajomościami, które ludzie często wyszydzają? Skoro mamy taką sposobność, to czemu z niej nie skorzystać? Wystarczy się tylko rozejrzeć, docenić i przyjąć pomocną dłoń! :)
Pozdrawiam,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!