sobota, 27 września 2014

rozładowana ładowarka i lustro, co dobrze gada

Drodzy zebrani i wszyscy inni! Zabawna sprawa, a właściwie dwie. Właśnie przed chwilą po raz pierwszy otworzyłam swojego bloga na telefonie. 
 
Poza tym, że wygląda całkiem fajnie, to ma w sobie coś z flejtucha, który nie dba o swe dziecię. Zatem przepraszam - może kiedyś coś z tym zrobię. Jak się nauczę. A na razie... sprawa druga. Od dłuższego czasu miałam problemy z niekontaktującym kablem od laptopa. Jakoś go tam pokleiłam, ale w czwartek zdechł zupełnie. A że ja się na stykach kablowych nie znam ni hu hu, to z zakupem nowej ładowarki muszę poczekać do powrotu P. Tymczasem posilam się (a właściwie laptopa) dwiema na przemian ładowanymi bateriami. To tak gwoli wyjaśnienia, gdybym nie pojawiała się tu w najbliższych dniach tak często, jakbym chciała - uprasza się o wybaczenie.

Wiecie (a może i nie, bo niby skąd), że ja i P. mamy... lekki defekt pamięciowy. Jak to mawiał O. - pamięć dobra, ale krótka. A kiedy chodzi o tak ważną rzecz, jak zaplanowanie urlopu i wyjazdu do Polski, nie można pozwolić sobie przecież na odkładanie w czasie czy - o zgrozo! - zapomnienie. W firmie przecież kto pierwszy, ten lepszy. Kto drugi - nie jedzie na święta do domu. A im większej wagi jest sprawa, tym większą "przypominajkę" trzeba zastosować. Pamiętacie, jak wspominałam o liście rzeczy do zrobienia? No właśnie, na lustrze też może być.

Podziałało! Jedziemy za jakieś... 83 dni :)

Życzę wszystkim naładowanej (oczywiście pozytywnie) niedzieli!

Pozdrawiam,
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!