Cokolwiek i gdziekolwiek się będzie działo. A na dowód - pierwsze "usprawnienie" daniszkowej kuchni tego roku. Stworzone już dzień po przyjeździe, więc może nie wygląda pięknie. Ale zdecydowanie zwolniło miejsce w szafce!
Ok, zdjęcia nie są pierwszej jakości. Takie światło. I umiejętności... Robię, co mogę!
W związku z tym, że przywozimy niczym chomiki mnóstwo jedzenia (makarony i zupki już nie mieszczą się
w szafce...), liczy się każdy mm3 wolnego miejsca w kartonie. Dlatego m.in. herbatki wyjmuję z pudełeczek
i przekładam do foliowych torebek. Do tej pory walały się po szafce, zajmowały sporo miejsca i utrudniały znalezienie tej poszukiwanej. Teraz wiszą sobie na drzwiczkach i już nikomu nie zawadzają.
Zastanawiacie się może, jak je wyjmuję? Od góry nie mogę, bo są przyklejone. Zrobiłam więc małe dziurki na dnie każdej torebki. Wiecie - coś jak w wacikach kosmetycznych. Teraz bardzo łatwo mogę się dostać do każdej z nich!
A w piekarniku pieczeń z jabłkiem i "pyrami" - jak to skwitował P. po powrocie z pracy :) I drugie już ślubno-prezentowe wino :)
Achhh, no przecież! Na drzwiczkach pojawił się - obok Florka - kolejny Jegomość. Filmem jestem wciąż zauroczona, więc nie mogło być inaczej. Pięknie być dzieckiem w wieku 26 lat! Ups... Powiedziałam to głośno??
A jak Wam w ogóle minęły święta? Z chęcią cofnęlibyście czas (jak ja) czy raczej cieszy Was kres świątecznych potraw i odwiedzin?
Cokolwiek powiecie - trzymajcie się radośnie w tym nowym roku!
"...trzymajcie się radośnie w tym nowym roku!" - i wzajemnie ; )
OdpowiedzUsuń