Myślałam, że wczorajszy temat był trudny. Nie, nie! Jakie zdjęcie wstawić w odpowiedzi, na dzisiejsze wyzwanie? Hmm...
Ula chce nas chyba dowartościować, drugi temat ku pokrzepieniu serc! Wpasowują się idealnie w szarozimowe poranki. Do tego rozgrzewają umysł przed pracą. No bo serio - jaki daniszkowy talent posiadam?
Może taki?
Mmm, pomimo nazwy zupa była bardzo smaczna! |
Omlet na winie - idealny na szybki obiad! |
Nie chodzi mi o to, że taka świetna ze mnie kucharka - brońcie mnie wszelkie motyle! Ale mam chyba smykałkę do tworzenia takiego kulinarnego "coś z niczego". Otwieram lodówkę, przeszukuję szafki, zmieniam przepis
i powstaje smakowita przekąska lub obiad. Ok, nie zawsze. Do dziś z kwaśną miną wspominam swoje śliwkowe knedle... Pierwsze i ostatnie! Pamiętacie tę scenę w "Listach do M.", w której Sthur z filmowym Kostkiem gotują kolację i wychodzi im tylko paćka? Tak właśnie wyglądały moje knedle...
A może nie udały się właśnie dlatego, że trzymałam się przepisu? Tak, pocieszająca myśl! ;)
Życzę Wam, byście mogli dziś wykorzystać i rozwinąć swoje talenty!
Pod warunkiem, że wynika z tego coś w miarę smacznego ;) O ile nie rozgotuję i nie przypalę, to chyba jest ok :)
OdpowiedzUsuńCoś z niczego, no to masz ciekawie, bo gdy ja otwieram lodówke, pełną lodówke to ja zawsze twierdze, ze tam nie ma czego jeść, nie potrafie póki co wymyślić żadnego misz masz, musze mieć przepis.
OdpowiedzUsuńZrobiłaś mi nie lada apetytu. Bardzo praktyczny dar :).
OdpowiedzUsuńTwoja lodówka jest jak kobieca szafa ;) Ja nawet kiedy staram się zrobić coś zgodnie z przepisem, to i tak pokręcę kolejność/ilości/czas, więc odpuszczam już na starcie ;)
OdpowiedzUsuń