sobota, 7 lutego 2015

pączki w wersji light


W ramach sobotniej efektywności już wczorajszego wieczoru przygotowałam sobie listę zadań do wykonania. Niedużo, może ze cztery punkty. Chcecie wiedzieć, ile z nich zrobiłam?

Tak, zdjęcie zdradza już co nieco :) Szkoda, że to nie moje wykonanie. Moje pokażę później, bo jeszcze stygną. To są, moi drodzy, pieczone pączki z bloga Kwestia Smaku. Wyglądają jak te prawdziwe, czyż nie? I ten lukier na wierzchu! A kalorii znacznie mniej, cudownie! Ale od początku.

Szukam przepisu na drożdżówki, które wyjdą jak powinny w każdych warunkach! W pracy co tydzień ktoś przynosi ciasto. W związku z tym, że duńskie drożdżówki (o ile można je w ogóle tak nazwać...) to bułka z ciasta podobnego do znanego nam ciasta francuskiego, z małym lukrowym kleksem na wierzchu (i koniec - nie ma nic więcej; kosztuje na nasze ok. 4zł...), postanowiłam pokazać kolegom i koleżankom z różnych stron świata, jakie pyszności jadamy w Polsce. 

Apetyczne?

 Ja się oczywiście zawsze bardzo staram, ale jak to bywa - dobrymi chęciami piekło wybrukowane... Znacie to? Im bardziej się staracie, tym większa szansa na psikusa ze strony ciasta. Spalone, za słodkie, zakalec, krem, co nie chce zastygnąć. Ooo, mnóstwo sposobów, by udowodnić, że do kucharzenia się nie nadaję. Ale ze mną nie ma tak łatwo, będę próbować.

Dziś padła kolej na pieczone pączki właśnie. Cieszyłam się cały ranek, że zrobię coś pysznego. I po co? Najpierw zorientowałam się, że drożdży nie starczy na tyle pączków (do pracy potrzeba min. 20), więc zmniejszyłam dzisiejszą porcję. Wszystko ciach na pół. Przy okazji - wszystkim kucharzącym polecam przelicznik kulinarny Pauliny, świetna sprawa! Do roboty:

14:00 Zamykam wszystkie okna, odkręcam grzejniki, zabieram się do pracy.
14:15 Ok, proporcje już są. Zmiksować i zostawić do wyrośnięcia na pół godziny. 
14:30 Ciasto ląduje przy kaloryferze. Przypomnieć P., żeby nie wietrzył mieszkania. Ciasto lubi ciepło
15:00 Sprawdźmy! Yyy... Jak to, nie wyrosło ani trochę?? Ok, jeszcze 15 min.
15:30 Ciasto stoi dalej. Idziemy na spacer, może ciasto nie lubi hałasu?
15:50 To może obiad? Serial? Może urośnie szybciej przy inteligentnym i przystojnym Harveyu?
17:30 Poddaję się! Żaden ze sposobów nie zadziałał...

W rezultacie zamiast pięknych, wypieczonych pączków, otrzymałam to...:

Owszem, dobrze widzicie. Tak dużo wolnej przestrzeni jeszcze w tej foremce nie było... To ciemne na środku to czekolada. W tych niżej jest dżem jabłkowy.


Trochę nie przypominają pączków, wiem... Smak też niezbyt zadowalający. Za tydzień spróbuję przepisu mojej Cioci!

Przez to czekanie z całej listy udało mi się tylko odkurzyć i sprzątnąć łazienkę... Dobrze, że sobota się jeszcze nie skończyła!



Życzę wszystkim słodkiej (i wyrośniętej) niedzieli!
   







PS: Kulinarna sobota uratowana przez P. - spaghetti carbonara było pyszne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!