sobota, 13 września 2014

zielony obiad

Z okazji wczorajszego obiadu zrobiłam tartę szpinakową. Nie, nie mam urodzin. Ale każdy powód jest dobry, żeby sobie kulinarnie dogodzić. Wczoraj na przykład był piątek.I wiecie co? Uznaję tę pozycję za swój niebywały sukces!

A był to sukces z czterech powodów:
1. danie było ZIELONE, a P. i tak trzęsły się uszy,
2. danie było BEZ MIĘSA, a P. i tak trzęsły się uszy,
3. nie zepsułam kruchego ciasta,
4. nie miałam czosnku ani fety, a i tak wyszło smakowicie.

Szpinak doprawiłam zwykłym pieprzem, co pamięta jeszcze czasy akademikowe, dipem do chipsów        i kawałkami sera Camembert.

A skoro się piekarnik grzał, to jako Ekonomiczna (i łakoma) Pani Domu zrobiłam też słodkie co nieco na deser. Ku zadowoleniu P. dodałam trochę rozpuszczonej czekolady i słodkie kakao. Zapłaciłam zakalcem. Ale i tak się opłaciło.

Pamiętacie to coś od Mamy P.? Robi dobrze ciastom, ale doprowadza je to do wewnętrznego rozdarcia...  Na szczęście P. zaradzi nawet temu. Kombinerki w ruch, klej na stanowisko i do dzieła!
Jak nówka, nieprawdaż?


Teraz wystarczy, że masa ciasta nie będzie zbyt gęsta i cosiek posłuży jeszcze kilka miesięcy!


Pozdrawiam,







PS: Wszelkie sprawdzone przepisy ze szpinakiem w roli głównej smakowicie przyjmę na daniszka@10g.pl!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!