sobota, 8 marca 2014

na tapczanie siedzi leń, wsuwa ciastka cały dzień

Nie, nie! Wcale tak nie jest. Zawsze lubiłam sobie trochę poćwiczyć, ale zwykle trudno było wstać z tyłka  i zacząć. Potem szło już nieźle. Tutaj, jak wiecie, mam całkiem sporo wolnego czasu, więc codziennie rano, jeszcze przed śniadaniem (jak to życie zmienia człowieka - jedyne, co Daniszka robiła przed śniadaniem, to herbata...) przystępuję do małej rozgrzewki i hyc! Żeby się bardziej zmotywować, poszukałam         w Internecie jakiegoś tzw. wyzwania, któremu sprostałyby moje budzące się dopiero do życia mięśnie.     I znalazłam! Wczoraj właśnie skończyłam pierwsze wyzwanie:
Źródło: www.weselnybox.pl

Co prawda mój brzuch nie chce wyglądać jak ten ze zdjęcia, ale trochę mu się poprawiło. Uda też stwierdziły, że jest nieźle. Dla zadowalających efektów przydałby się jeszcze miesiąc. Dlatego dziś zaczęłam zabawę z tym:

Źródło: www.kobiecegadzety.pl
Pierwsza pięćdziesiątka poszła sprawnie. Liczby na pierwszy rzut oka nie przeraziły, więc liczę na  mile spędzony czas. I talię osy! A w związku z tym, że niedługo wejdziemy w temat plaży i strojów kąpielowych, a ja cały maj planuję spędzić na jeziorem, to brzucha ciąg dalszy:
Źródło: www.weselnybox.pl

W tym przypadku również wydaje się, że nie będzie tak źle. Chociaż przy dzisiejszych mostkach bardziej czułam pośladki. Ale co tam, ważne, że ćwiczę ruchliwie spędzam czas :)

Mam nadzieję, że za miesiąc będę mogła wrzucić zdjęcie swojego seksownego, umięśnionego brzucha ;)    A tymczasem zasiadam do filmu z P. i rożkiem czekoladowo - waniliowym <mniam> No co? Przecież    w Dzień Kobiet nie tuczy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!