Nawet fajnie się tak gotuje - i piecze - na warunkach, jakie dyktuje zawartość szafek. W Polsce wyskoczyłabym do Biedronki, Żabki czy innego zwierzątka i uzupełniła poziom zapasów. Tu korzystam z tego, co mam pod ręką. To w jakiś sposób wyzwala kreatywność ;)
Wracając do ciasta...
...smakuje wyśmienicie, chociaż dla mnie trochę za słodkie. Ale czego się nie robi dla ukochanej Osoby, prawda? :) A jak jeszcze połączy się to z wytrawnym czerwonym winem, to wieczór musi być udany!
Aha, z reszty kruchego ciasta zrobiłam dwie babeczki, które potem wypełniłam słodką śmietanką, kropką Nutelli i plasterkami banana. Zniknęły tak szybko, że nie zdążyłam sfotografować końcowego efektu...
Uśmiech był - przy zagniataniu ciasta i jego pałaszowaniu, więc przechodzę do dumy... Zapustowy obiad też musiał być porządny, a że ostatnio kupiliśmy mięso mielone, wybór padł na spaghetti. Niestety kolejny raz kupiłam pomidory w puszce bez zawleczki :/ To nic, pomyślała Daniszka - śrubokręt, klucz do roweru i do dzieła. Udało się! - stąd ta duma. A zapłata? Mam nauczkę, żeby nigdy nie być zbyt pewną siebie.
Tak się zamachnęłam tym śrubokrętem, że wygiętą blaszką rozcięłam sobie palec. Dobra wymówka, żeby nie zmywać ;) Bo w zlewie przez te wypieki zgromadziło się spore co nieco!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!