No właśnie - ślub. Dokładnie za miesiąc o tej porze będę gdzieś pomiędzy sesją zdjęciową, a błogosławieństwem Rodziców :) A 2 maja Świadkowa zgotowała mi nie lada niespodziankę - oficjalnie pożegnałam panieński stan! Nie sądziłam, że tak łatwo mnie wzruszyć. Były tam prawie wszystkie, nawet Ta Karmiąca i Ta Przed Maturą :) Dziękuję, Dziewczyny!
A pozostając w temacie - jedno z przyjemniejszych, choć czasochłonnych, siedmiosmakowych przygotowań weselnych:
edit: Na degustacje nie zapraszam.
Jakiś taki chaotyczny wpis się stworzył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!