piątek, 27 czerwca 2014

lato w mieście

Uporałam się wczoraj ze zdjęciami. Tymi ślubnymi i tymi rzymskimi. Razem pewnie ponad tysiąc zdjęć. Może dziś wieczorem usiądziemy sobie razem i w końcu na spokojnie przejrzymy je wszystkie.
I przeczytamy kartki z życzeniami ;)

Każdy dzień jakoś tak leci, ale powoli się ogarniam. Najpierw ćwiczenia, prysznic, śniadanie. Dalej zależy od potrzeb i pogody - zakupy, spacer lub komputer. Nie wiem, czy wspominałam, ale mam szansę na współpracę z zaprzyjaźnionym portalem internetowym! Jestem w trakcie pisania zamówionego felietonu nt. przygotowań ślubnych. Byłoby super, gdyby się udało!

Ciasto z poprzedniego posta wyszło oczywiście z zakalcem... Do popołudniowej herbaty w sam raz!
W poniedziałek P. stwierdził, że przydałyby się jakieś ciastka. Upiekłam we wtorek. Z nektarynkami, kremem orzechowym i czekoladą. Czy nie za dobrze ma ten mój mąż? :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!