piątek, 4 lipca 2014

jak przemycić romantyczność

W poniedziałek minie miesiąc od tego naszego dnia. Prawie miesiąc żyję pod innym nazwiskiem - nie czuję, bo dalej posługuję się starym. Nawet maila nie zmieniłam, choć używam go najczęściej. Nadrobię to, kiedy tylko odbiorę dowód osobisty. Wtedy trzeba się będzie w końcu przestawić. Nawet P. ma trudności z przyzwyczajeniem się do tej zmiany :)


Ale co tam dokumenty, kiedy wieczorem wino, świeczki, smaczny obiad i ... mecz. Absolutnie żadnych pretensji! Wiem, wiem - kobieta na czas Mundialu powinna w cudowny i cichy sposób zniknąć, uzupełniając tylko lodówkę. No u nas jakoś tak inaczej. Lubię mecze, zwłaszcza kiedy oglądam je z emocjonującymi się kibicami. Zawsze mnie fascynował ich entuzjazm i zaangażowanie. A skoro oboje lubimy piłkę nożną, to czemu by nie włączyć jej do świętowania? Zwłaszcza, gdy na ekranie już ćwierćfinały!

Przystawka - haribowe miśki z winem (pierwszy ślubny prezent, z którego skorzystamy!).
Na obiad - mini pizze na jakichś duńskich chlebkach.
Owoce w cieście francuskim - na deser.
Reszty nie zdradzę. Żeby nie zawstydzać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!