Wczoraj, zaraz po przebudzeniu, P. stwierdził (za moją maleńką namową...), że będzie pracował zdalnie. Czyli dzień prawie wolny! W ramach re-klimatyzowania się wybraliśmy się na krótki spacerek.
Zupeeeełnie niechcący napotkaliśmy jabłonkę pełną pachnących owoców.
P. się tak rozpędził, że zbiorów starczyło nie tylko na biszkopt...
Niezły, co? :> |
Pamiętajcie, że nie piecze się ich tyle, co biszkoptu...
Jeszcze kilka jabłek zostało, więc może następnym razem wyjdzie lepiej. A może na piątkowe śniadanie zrobić placki? Jak u Mamy!
A Wy w jakiej postaci najchętniej wcinacie jabłka? Podzielcie się przepisami - wypróbuję je przy następnej okazji!
Pozdrawiam,
PS: Zbieżność notki z bieżącą sytuacją polityczno-jabłkową jest przypadkowa! Tak się jakoś złożyło...
Najlepsze ciasto z jabłkami to wg mnie: zwykłe kruche ciasto, z warstwą dżemu winogronowego i jabłkami na wierzch. Lubię też jabłka pieczone :)
OdpowiedzUsuńHmm, z dżemem winogronowym? Muszę spróbować :) A pieczone jabłka pachną smakowicie - zwłaszcza w zimowy wieczór :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie z cynamonem! :) Narobiłyście mi smaka, lecę piec szarlotkę
OdpowiedzUsuń