Doczekałam się kolejnej polskiej mszy! Możecie mnie uznać (pewnie słusznie) za dziwaka (niech pierwszy rzuci czymkolwiek, kto nim nie jest), ale serduszko mi się uśmiechało i drgało całą godzinę. Potem też drgało, ale już z zupełnie innych wrażeń.
Wczoraj minęły 3 miesiące naszej poślubnej wspólnoty. Jeszcze się nie pozabijaliśmy, żadne się nie wyprowadziło, więc para z nas przykładna. Śniadanko przygotowałam wyjątkowo ja. Weekendy zwykle należą do P.
Taki sposób na jajka już nie raz przecinał moje internetowe ścieżki. Trzeba było w końcu przetestować. |
Wyszło inaczej niż zwykle, bo zupełnie jak w przepisie. A do tego smacznie i chrupiąco. |
Do tego były kiełbaski na ciepło, herbata i uśmiechy. Polecamy na miły poranek! :)
Dalej już nie bierzcie z nas przykładu, bo o coś tam się pokłóciliśmy - czasem tak robimy, dla smaku - więc o żadnym świętowaniu mowy już nie było. Był za to mecz siatkówki (poniekąd współtwórca tegoż smaku) i kolejna samotna wyprawa do kościoła. Na jego rowerze oczywiście, bo mój jak wiadomo jakiś asshole pożyczył na wieczne nieoddanie.
Dojechałam, pojazd zabezpieczyłam i gitara. Jak wyszłam z kościoła, to żadnej gitary już nie było, bo w międzyczasie łańcuchowi zachciało się spaść z tego czegoś, na czym normalnie się trzyma. Próbowałam założyć, ale zapomniałam, z której strony miałam zaczynać, więc się nie udało... No to co? Spacerek! Rower wie, że dobrze wdychnąć trochę świeżego powietrza przed snem. Szkoda tylko, że zaczęło padać.
Po drodze zahaczyłam o sklep i w końcu kupiłam to:
! | ||||
Jednak bzdury, że z kubka smakuje tak samo. |
Dobrze, że od środy promocja na wina. No przecież nie na wodę kupiłam to szklane maleństwo. Już po 22, można mówić.
Robiło się coraz ciemniej, padało coraz bardziej, a kurtka chłonęła wszystko. W połowie drogi zabawnie kapało z rękawów, a pod koniec przyjemnie dreptało po kałużach. I tak byłam już mokra, więc co mi szkodziło. Dobrze, że P. wybrał się 'na spotyki' i pomógł z zakupami. A w mieszkaniu od razu wstawił wodę na herbatę :)
Rower miał rację - spało mi się całkiem nieźle! No i dzięki niemu zapomnieliśmy o sprzeczce i wznowiliśmy świętowanie - tym razem już przy właściwym sporcie -> Polska - Gibraltar :)
Pozdrawiam,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!