czwartek, 23 października 2014

wolniej, radośniej, dokładniej

Od rana w radio mówią o tym, jak zimno jest w Polsce. Wyciągnęłyście już ciepłe kurtki z szafowych czeluści? Zabawne, bo siadając do napisania tego posta, chciałam Wam powiedzieć, że tu, w Danii wciąż utrzymuje się wczesnojesienna pogoda i chociaż słońca nie widziałam od dawna, to na temperaturę nie można narzekać. Ale właśnie wyszłam na chwilę na dwór - jest znacznie zimniej niż wczoraj. Czyli nie jestem tak bardzo odseparowana od domowych warunków ;)

Ale ja jak zwykle nie o tym. Ostatnio zapisałam się do facebookowej grupy Pań Swojego Czasu. 'Spotkałam' tam Kobiety dążące do zmiany, próbujące zapanować nad czasem, życiem i organizacją.
Dziś przeczytałam zwykły, ale dla mnie wartościowy i w jakiś sposób odkrywczy komentarz jednej z Pań. Otóż wspomina Ona, że bardzo często dążymy (my - Kobiety) do perfekcji w wielu dziedzinach życia. Chcemy dobrze wyglądać, serwować smaczne i ładnie prezentujące się obiady, nosić tytuł pracownika miesiąca, wymyślać kreatywne zabawy dla dzieci, a po godzinach rozwijać swoje hobby. Oczywiście
w międzyczasie sprzątamy, pierzemy, pomagamy przyjaciółce posklejać złamane serce i wybieramy prezent urodzinowy dla Teściowej. Bo przecież nikt za nas tego nie zrobi. Czyżby?

Źródło: http://kotpalilfajke.blogspot.dk
Z własnego doświadczenia wiem, że jeżeli facet nie potrafi czegoś zrobić (lub po prostu mu się nie chce) i zasypuje nas tysiącem pytań, to bierze nas cholera i same odwalamy całą robotę. Raz - dwa i święty spokój. Podobnie jest, kiedy facet odwleka coś, o co go prosimy. Wyjęta trzy dni temu sportowa bluza wciąż zalega na krześle. W końcu, żeby nie powtarzać piąty raz niczym zrzędliwa kura, chowamy ją same. A facet i tak nie doceni, bo o bluzie zapomniał już dawno. Brzmi znajomo? Mam nadzieję, że nie.

Organizacja czasu, Drogie Panie, nie polega na ściśnięciu pośladków i lataniu jak wiewiórka po kofeinie.


Przecież każdy szef ma swoich menedżerów, współpracowników i asystentów. A my takimi właśnie szefami jesteśmy w swoich domach. Ksiądz na naszym ślubie powiedział, że mężczyzna jest głową rodziny - owszem. Ale to kobieta tą głową kręci. Jest szyją. Coś w tym jest, prawda? Często mamy wrażenie, że bez nas wszystko się rozsypie, dzieci będą chodzić brudne, po czym umrą z głodu, a mąż podpali mieszkanie przy pierwszej próbie zagotowania wody. I bardzo dobrze, że tak się cenimy!


Pamiętajmy tylko, że w tym wszystkim nie jesteśmy robotami. Pamiętajmy o sobie. O swoich pasjach, marzeniach i chwilach wytchnienia. Oddelegowanie kilku spraw dziennie na męża czy dorastające dzieci nie odejmie Ci wartości w oczach innych ludzi. Wręcz przeciwnie. Ty będziesz miała więcej czasu dla siebie,
a przy okazji nie zaniedbasz żadnego z obowiązków.

"Nie popędzaj mnie. Nie dalejwięcuj mnie." 

Żyjąc jedynie tym, co powinnyśmy, musimy, wypada, daleko nie zajdziemy. Stres skutecznie utrudni nam skupienie na zadaniach i ich odpowiednią organizację. A jeśli przestaniemy sobie z nim radzić, to zapewniam Was, że prędzej czy później odbije się to na Waszych najbliższych. A wtedy to się dopiero zrobi bigos...

Moja rada? Więcej dystansu, więcej małych przyjemności i nagród, mniej stresu, że znów nie zdążyłaś odkurzyć. Zadbaj o siebie, zaszyj się w sypialni z książką, którą od dawna chcesz przeczytać, zrób dzień przerwy od diety, zjedz coś pysznego bez wyrzutów sumienia! A wtedy wszystko poukłada się jakoś samo :)

I chociaż ja też się dopiero uczę, to liczę, że razem, tutaj - wśród Was, jeszcze bardziej zabieganych, znajdę sporą dawkę siły i motywacji, żeby przestać narzekać, a więcej się cieszyć :)

Do dzieła! Razem na pewno uda nam się to wszystko ogarnąć i uporządkować! W końcu jesteśmy Kobietami :)



Pozdrawiam,








8 komentarzy:

  1. W pelni zgadzam sie z Toba, wiecej przyjemnosci, sprzatanie nie zajac, nie ucieknie. Co prawda samo sie nie zrobi, ale jak sobie polezy i nabierze mocy urzedowej, a my w miedzyczasie pokorzystamy z zycia, to co w tym zlego . Pozdrawiam serdecznie Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, Beatko - nie tylko nic w tym złego, ale też ile dobrego :) Zadbane, zrelaksowane i szczęśliwe mamy więcej siły na dalsze obowiązki, niż kiedy zadręczamy się swoją dezorganizacją. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Mądrze powiedziane. Tylko czasem zapominamy o tym i wszystko chcemy same robić, bo mąż czy dzieci zmęczeni, bo źle to zrobią. My też jesteśmy zmęczone, a oni nie nauczą się, jak ich zawsze będziemy wyręczać. A przecież, skoro dzielimy z kimś życie to i obowiązki w to wchodzą.

    Myślę jednak, że facetom zwyczajnie się nie chce i stąd te różne wymówki. Trzeba ich mobilizować, nie pozwólmy wpędzić nas w poczucie, że tylko my tu od sprzątania jesteśmy. Razem brudzimy, razem sprzątamy. U nas to działa :-) Raz drugi nie posprzątałam po nim, nie mógł nic znaleźć w swoim bałaganie, to się nauczył.

    Ale i tak najbardziej spodobał mi się fragment o zaszyciu z książką i smakowitym kęsku :-) Akurat zostało trochę ciasta z urodzin Teścia ;-) Mmm, od razu przyjemniejszy staje się piątek z taką wizją soboty. Tobie też takiego relaksu życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koleżanka zdradziła mi kiedyś, że zdarza jej się poprawiać po mężu, np. kiedy ten sprząta mieszkanie, bo robi to niezbyt dokładnie. Ale nie mówi mu tego, tylko po cichu go uzupełnia. Myślę, że na początek to jest dobry plan - zamiast go wyręczać, bo robi "nie tak", pozwolić mu się nauczyć. Ba, jeszcze pochwalić i podziękować! Każdy lubi być doceniony, nawet jak mu nie wychodzi.

      Mój mąż ma chyba zbyt duże pokłady wewnętrznego "tumiwisizmu", czyli niezauważania różnych spraw. Jego biurko non stop jest czymś zawalone, ja tego już nie ruszam, ale to mu zupełnie nie przeszkadza w odkładaniu sprzątania do weekendu :)

      Dziękuję bardzo, Aga! Udanego weekendu, niech nam słodkości nie idą w biodra ;)

      Usuń
  3. Daniszka, co za uniwersalny post! Można go zadedykować większości, jak ja to nazywam, super-wonder-woman. Trafiłaś w samo sedno. Zwróciłam uwagę na słowo "radośniej" w tytule wpisu. To niesłychanie ważne, by nie zapominać, że takie ogarnianie wszystkiego na 360 stopni pozbawia nas radości. Slow food, slow life, do tego dołączam slow houseworks :) Początkowo na siłę, bo będzie korcić, żeby zrobić po staremu. Z czasem wejdzie to nam w nawyk, a potem już tylko więcej przyjemności i zerowe wyrzuty sumienia. W imię zdrowego partnerstwa! :)

    Pozdrawiam ciepło
    Hanna

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, Hanno! Buszując po blogach zauważyłam, że często poruszamy temat organizacji i zarządzania czasem, stąd takie przemyślenia. Cieszę się, że Ci się spodobał. W imię zdrowego partnerstwa, a jakże! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To delegowanie powoli, ale jakoś mi idzie. Musze jeszcze nad tym popracować:)

    Ściskam i dziękuję za udział w linkowym party!
    Karolina z Żyj Kochaj Twórz

    OdpowiedzUsuń

Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!