sobota, 29 listopada 2014

małżeńskie randki całkiem możliwe

Wczorajszy wieczór (plus kawałek nocy) upłynął nam w towarzystwie znajomych z pracy - firma zorganizowała nam integracyjne wyjście. Miło z ich strony. Z mojej - trudno to nazwać integracją. Grunt, że obie strony się starają. I że dziś - w połączeniu z pogodą - moja motywacja nie może się podnieść z dywanu. Dlatego temat lekki i przyjemny - randkowanie!

Przed ślubem często słyszałam "I po co Ci to?!" wypowiadane z delikatnym uśmieszkiem. Bo po ślubie to już kicha, wszystko się skończy, nawet seks po jakimś czasie. Taki ze mnie ślubny nowicjusz, ale jak zwykle swoją cichą opinię mam - takie Twoje małżeństwo, jakie starania. Dlaczego mamy wciąż rezygnować ze wspólnych wyjść na rzecz wspólnego prania czy zmieniania pieluch? Ok, to też ważne, ale przecież małe przyjemności! Pamiętacie o nich?


Na dowód tego, że my pamiętamy - zdjęcia z naszej ostatniej randki :) Najpyszniejsze wyjście, jakie kiedykolwiek przeżyłam! Mnóstwo jedzenia, arbuz i serniki - raj dla podniebienia! Zguba dla bioder...
Zabawne łyżki. Zupa pyszna - coś jakby słodka, zabielona pomidorowa z kurczakiem.
 Dla bioder i portfela, trzeba dodać. Restauracja Thai Garden, jeden "bufet" - 150 koron plus wino. Po polsku - płacisz ok. 80zł i jesz do syta.
 Potem chwila odpoczynku i jesz dalej, w końcu zapłacone!

 Co tam, że na talerzu wszystko jest razem. Każdej potrawy trzeba było spróbować! A poza tym... w brzuchu też jest wszystko razem... ;)

 
Moje pierwsze sushi w życiu! Właściwie drugie, ale za pierwszym razem podzieliłam się z P. i dostałam sam ryż, więc raczej się nie liczy. Muszę przyznać, że bardzo mi posmakowało i gdyby nie ceny, kusiłoby mnie znacznie częściej!

To coś po prawej - udaje zwykłą kapustę, a ostre jak jeż!

Mmm, nawet patrzy się pysznie!



A jak odpoczniesz drugi raz - pora na deser. Przecież zapłacone!


Dokładka mocno polecana!

A arbuz na zdrowie! Zjadłam go tyle, że z pewnością zrównoważył wszystkie zbędne kalorie!

Jeśli kiedyś zdarzy się Wam zjawić w Aalborgu, wpadnijcie do Thai Garden na "małe co nieco" ;) Smacznego!

A jak Wam mija sobota? Powiedzcie, że równie leniwie, jak moja... :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!