Uporałam się z praktykami! Ostatnie dni spędzałam wyłącznie na uzupełnianiu bazy danych i rozkminianiu tematu różnodziedzinowych publikacji. Trochę to męczące, nie powiem - 8-9 godzin kopiowania i siedzenia na tyłku. Ale koniec z tym. Teraz muszę tylko nadrobić zaległości pocztowe, blogowe (to chyba przede wszystkim - publikujecie tyle ciekawych tekstów, że muszę zerknąć na każdy z nich!) i domowe, bo jakoś mi z nimi nie po drodze było... :)
Tymczasem coś, co zapowiadałam w ostatnim poście - moje pierwsze (nadające się do pokazania) DIY!
Natchnęła mnie oczywiście Niebałaganka i jej wyzwanie związane z organizacją domu. Zupełnie nie zmieściłam się w ramach czasowych, ale to jeszcze nie powód, żeby z owej organizacji rezygnować, prawda?
Zakasałam rękawy, rozłożyłam gazetę i zabrałam się do dzieła :)
Widzicie, że zbyt kosztowne to to nie było. Za to ile zabawy :) Łatwiej wykorzystać rolkę po papierze kuchennym (jest dłuższa), ale można też skleić kilka małych. Coś z niczego. Tak na początek.
Tu skleić, tam pomalować i...
Taraaaam!
Bransoletki nie walają się już po całej szufladzie. Zamiast tego radośnie oplatają żółtą rurkę. To niewiele, ale uwierzcie - w szufladzie naprawdę zrobiło się więcej miejsca! Bo przy okazji zrobiłam też mały porządek
i wszystkie duperelki poukładałam w oddzielnych pudełeczkach.
Jestem przekonana, że to nie była moja ostatnia przygoda z DIY. W planach mam już słoikowy świecznik :) A kto wie, jak się rozkręcę, to może pojawią się też jakieś świąteczne ozdoby?
Chcę się też z Wami podzielić pewną dosyć dużą zmianą w moim życiu, ale to temat na kolejny raz :)
Życzę Wam pięknej niedzieli i obiecuję większą regularność w pisaniu*!
Pozdrawiam,
* No właśnie... Ostatnia część moich praktyk pochłonęła mnie bez reszty. Na bloga nie zaglądałam wcale. Jakaż była moja radość, kiedy w statystykach zobaczyłam dziś, że Wy odwiedzaliście daniszkę mimo to! Dziękuję Wam bardzo, że się tu pojawiacie!! Chciałabym jeszcze częściej nawiązywać z Wami kontakt - na fb lub w komentarzach :)
Cieszę się, że podjęłaś wyzwanie i mimo tego, że po czasie nie zrezygnowałaś z organizacji :) Bardzo się cieszę, no i pięknie to wygląda! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Przyjemność była dużo większa niż efekt końcowy, ale chyba i tak nie wygląda najgorzej jak na skromne początki :)
OdpowiedzUsuń