środa, 30 lipca 2014

wyglądamy całkiem nieźle

Hej hoł! Przyjechałam na noc do miasta, żeby pogadać z P. Od dwóch tygodni porozumiewamy się smsowo, ale bez wizji to nie to samo. Przy okazji (już nie mogłam się powstrzymać...) uruchomiłam płytkę ze zdjęciami, którą dostałam od fotografa w ubiegłym tygodniu.
O kurka! Są po prostu - łał! To pewnie trochę narcyzm, ale ja w rzeczywistości przecież tak nie wyglądam, więc pozwólcie mi na odrobinę zachwytu. Poza tym to przecież zasługa M., który wypalał sobie oczy pracując nad tymi fotkami. Nie sądziłam nigdy, że ja tak mogę wyjść na zdjęciach. Nawet ze swoim uśmiechem, przez który wyglądam jak mała, zielona żaba. I zmarszczkami wokół oczu. Wszystko to jakoś zanika w tłumie, tworząc mini-dzieła.

No dobra, koniec zachwytu (tylko na blogu - tak serio, to zaraz wrócę do oglądania zdjęć). Albo nie koniec, tylko zmiana obiektu. Kiedy przyjechałam jako ta niespodzianka do domu i nad jezioro, wszyscy reagowali podobnie - "O rany, a co Ty tu robisz?" albo "Skąd się wzięłaś? Przecież miałaś być dopiero w sierpniu!". Oczywiście, było to bardzo pozytywne. Bo fajnie, jak się ktoś cieszy na Twój widok. I chociaż strasznie tęsknię za P. (chyba pierwszy raz brakuje mi go aż tak), to cieszę się, że mogę spędzić czas z tymi ludźmi, w tym miejscu. Moim Miejscu.

Jest już późno w nocy, z trudem powstrzymuję powieki przez zamknięciem, ale i tak bardzo się cieszę, że zdążyłam tu zajrzeć. Nad jeziorem nie ma szans na intymną chwilę z komputerem, której potrzebuję do bloga. Zawsze ktoś zajrzy przez ramię. Ale to właśnie lubię - zawsze jest Ktoś, kto poczęstuje dobrym słowem i uśmiechem, zabierze na spacer czy po prostu spędzi czas.

Życzę wytrwałości w tych upałach - kumulujcie ciepło na zimę!

Pozdrawiam,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podskoczę z radości, jeśli zostawisz mi tu małe słowo wsparcia, rady bądź konstruktywnej krytyki!